Zawody w toczeniu sera. Niemiecki student triumfuje
Tom Kopke, niemiecki student medycyny, po raz drugi z rzędu zwyciężył w legendarnym wyścigu serowym w Gloucestershire w Anglii.
W angielskim hrabstwie Gloucestershire odbywa się jedno z najbardziej niezwykłych wydarzeń w Wielkiej Brytanii - "Cheese Rolling Race" (wyścig w toczeniu sera).
Jak podkreśla Bild.de, uczestnicy zjeżdżają z dużą prędkością po stromym wzgórzu, ścigając się za toczącym się serem. W tym roku, podobnie jak w poprzednim, zwycięzcą został 23-letni Tom Kopke z Monachium.
Zaryzykowałem życie, aby wygrać - powiedział Kopke w rozmowie z BBC po swoim triumfie. Tegoroczna edycja była szczególnie trudna z powodu suchego i twardego podłoża. Mimo to, Kopke nie dał się zatrzymać: - Po prostu ruszyłem do przodu, starając się zdobyć zwycięstwo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głośno o Polsce za granicą. Nagrania z Warszawy dotarły do USA
Podczas wyścigu Kopke stracił przytomność, ale mimo to udało mu się dotrzeć do mety jako pierwszy. - To mój ser! - dodał z dumą, trzymając trofeum w rękach.
Czytaj także: Polski gang w Niemczech. Najstarszy zatrzymany ma 31 lat
Kopke, znany również jako youtuber Tooleko, ma na swoim kanale ok. 366 tys. subskrybentów, gdzie publikuje filmy z ekstremalnymi wyzwaniami.
Szaleństwo na stoku w Anglii
Każdego roku, w ostatni poniedziałek maja, miejscowość Brockworth staje się areną jednej z najbardziej szalonych i widowiskowych imprez ludowych w Wielkiej Brytanii.
Uczestnicy ścigają się w dół stromego wzgórza Cooper’s Hill, goniąc ważący około 4 kg krąg Double Gloucester - twardego lokalnego sera, który potrafi osiągać prędkość ponad 100 km/h.
Zawodnicy ustawiają się na szczycie wzgórza, a gdy ser zostanie puszczony, zaczyna się wyścig. Celem teoretycznie jest złapanie sera, ale w praktyce chodzi o to, kto pierwszy dotrze na dół.
Biorąc pod uwagę stromość i nierówność zbocza, wyścig szybko przeradza się w widowiskową serię upadków, koziołków i poślizgów. Nie brakuje siniaków, skręconych kostek, a czasem nawet poważniejszych urazów. Z tego powodu oficjalnie wydarzenie nie jest już organizowane przez lokalne władze - ale tradycja żyje dalej dzięki determinacji mieszkańców i miłośników mocnych wrażeń.